x x x

biegną za mną cienie słomiane
już u progu nocy szeleszczą skrzydłami

chochoły niewidzialne zamiatają Czas
zgarniają resztki czułości i oszczędnych gestów

z wędrujących miesięcy każdy jest ostatni
a wszystkie już były pierwsze

pomiędzy nimi puszka czekania
poduszka bez snu

bezdotykowa rana