na kogo liczyć w mroku błędnych godzin
strach przed ostatnią godziną sprawy niedokończone
kto przytuli krew z mojej krwi i kość z mojej kości
miłości powszedniej kto doniesie chleb
w łeb sobie lepiej palnąć z wysokości sensu
odpuścić czyje winy z własnymi się zmierzyć
Boże mój, który kalekie tworzysz krajobrazy
dokończ dzieła ludzkiego i w kamień mnie zamień