pewnego świątecznego dnia
odłożyłeś mnie do archiwum
najpierw spraw mniej ważnych
potem nieistotnych
zdaje się, takie sprawy mogą poczekać
są nieodłączne
są zawsze
pomiędzy jedną a drugą filozoficzną rozmową
pomiędzy jedną a drugą lekcją językową
między północą a snem
wpadnie czasem do głowy myśl
że one jeszcze są
jednak w archiwum czas biegnie inaczej
on tam jest naprawdę
kruszy słowa i dotyki
obietnice obraca w pył
wiarę przyciska tomami poezji
i rozpraw historycznych
pewnego świątecznego dnia
nie miałam nic do powiedzenia
archiwum to pole śmierci
która jeszcze jest w drodze
ale już cię zabija