Mama, ogród w Kaźmierzu

goździki mojej Mamy
błękitne irysy
wyrastające tylko nieco ponad ziemię
konwalie dywanowe zawrotnie pachnące
i narcyzy bielutkie rzucające cienie…

gdzie jesteście ?

w pamięci mojej wiecznych zakamarkach
kwitniecie nadal każdej nowej wiosny
i skrzypi wałek studni nawijając łańcuch
a z wiadra się przelewa wody śpiew radosny

i tylko Mamy nie ma…

poprzez chmury Czasu
patrzy zapewne w ogród, na przydrożne róże
na truskawki pachnące przedwieczornym słońcem
na moje bose stopy obsypane kurzem…

14 maja 2011, Poznań